Recenzja „Landsberg vs. Grünberg” @ METAL.PL

Bunder Nekromunda / Vomigod – „Landsberg vs. Grünberg”

W końcu wyszedł długo zapowiadany split gorzowskiego Bunder Nekromunda i zielonogórskiego Vomigod. „Landsberg vs. Grunberg” bo o nim mowa, ukazał się nakładem Metalrulez Prod.

Od początku krążka w uszy wpadają nam grindowe wymiociny gorzowian. Na pierwszy plan wysuwa się ciekawie zrealizowany wokal. Jest on jakby w jakiejś… hmm… jaskini. Tak, to najlepsze słowo. Słychać jak zmienia się jego natężenie, jakie jest duże echo. Mi osobiście taki pomysł podpasował. Całkiem dobrze nagrane są też instrumenty, na których panowie katują nasze uszy. Nie ma żadnych szumów czy braku selektywności. Co do utworów to jest całkiem miło. Nieważne, że to wszystko już gdzieś słyszeliśmy. Ważne jest, że na koncercie powinno dać mocnego kopa a takie wrażenie odbieram słuchając tego materiału. I właśnie, teraz przechodzimy do największego minusa. Bunder Nekromunda słyszałem jedynie na gigach i nie zrobili wtedy na mnie porażającego wrażenia (głównie przez kiepskie nagłośnienie czy akustykę sali). Cztery ostatnie utwory są numerami koncertowymi i sprawa ma się podobnie, jakbym był na „live”. Fatalne nagłośnienie, nie da się rozróżnić poszczególnych instrumentów. Niepotrzebnie panowie dołożyli te kawałki. „Dzięki” temu moja ocena ich materiału na tym krążku spadła o jedno oczko.

Vomigod to już całkiem inna bajka. Mimo, że w porównaniu jakości nagrania obu kapel nie ma zbyt wielkiej różnicy, bowiem selektywność, czystość brzmienia itp. u Vomigod istnieją jak najbardziej (jedynie odbieram wrażenie, że jest jakby potężniej), zielonogórzanie również nie serwują nam nic odkrywczego, to jednak ich materiał bardziej mi się spodobał. Przede wszystkim „kwiko” czy „rzyganio” podobny wokal jak ulał pasuje do muzyki serwowanej przez Vomigod. Co z tego, że i tak nic nie można zrozumieć, hehe. Na oddzielną uwagę zasługują tytuły. „Rozmowa z Kałem”, „Kolekcjoner wagin”, „Pamiętnik nekrofila” nie wymagają chyba dłuższego komentarza:)

Osobną sprawę stanowi sekcja multimedialna (bardzo dobrze przygotowana) i klipy video z koncertów. Klipy te nie są czymś nadzwyczajnym – aczkolwiek stanowią miły dodatek. Tylko ta fatalna jakość koncertu Vomigod! Ech…

Podsumowując, mógłbym napisać to samo co nabazgrałem parę zdań wyżej odnośnie plików video. Mianowicie, nic nadzwyczajnego. Nie jest to zły materiał (pomijając koncertowe nagrania Bunder Nekromunda), ale żeby wyrywał z butów to też nie za bardzo. Fani takiej muzyki (grind), w każdym razie powinni być zadowoleni.

Miodek