Recenzja „C.R.C.” @ SZTORM W ETERZE

VOMIGOD „C.R.C.” (demo 2003)

Minęło chwil kilka i VOMOGOD zaatakował oficjalnym demosem pod nic nikomu (?) nie mówiącym tytułem „C.R.C”… Niech więc tak będzie, pozwolę im na jedną, małą, słodką tajemnicę… Ale tylko dlatego, że miałem okazję być dwukrotnie molestowany cieleśnie i umysłowo dźwiękami, które tworzą chłopaki, a miało to miejsce podczas ich wrocławskich koncertów. Ktoś może mi zarzucić uległość, ale co mi tam – dla mnie liczy się tylko jedno – przeżyłem bezpośrednią konfrontację z tym łamaczem kości! Cóż takiego można napisać o miksturze death metalu i grind core’a w ich najsurowszych formach? Nie znalazłem tutaj wirtuozerskich popisów, nie znalazłem również nic, czego bym wcześniej nie słyszał na innych materiałach. Wniosek z tego taki, że VOMIGOD do najoryginalniejszych kapel nie należy. Ba, nie wiem nawet czy chłopaki w ogóle znają takie określenie (tak, złośliwy jestem!), jak oryginalny. Zresztą czym jest oryginalny death/grind? Czy takie zwierzątko w ogóle istnieje? Czy ma rogi i kręcony ogon z zezowatym, łypiącym okiem na końcu? Może, ale ktokolwiek je widział może bez zastanowienia zapisać się do klubu normalnych inaczej. Wracając do tematu, na demo składa się 12 utworów, które mają jedną, ale dużą wadę. Mianowicie utwory te z każdym kolejnym przesłuchaniem wydają się co raz bardziej dołujące i przygnębiające. Szybka nawalanka i zaraz po tym walcowate zwolnienie i tak 12 razy w każdym z dwunastu utworów. Zabrakło trochę energii i pomysłów, które uwolniły by siłę tutaj drzemiącą. Całość uzupełnia nisko strojony wokalista bardzo rzadko korzystający z wyższych rejestrów za co powinien zostać wykastrowany! „C.R.C.” to dobre, mocne demo, ale bardzo szybko odstawiłem je na półkę gdzie poleży chwilę stając się legowiskiem dla zamieszkującego mój pokój kurzu… Może następnym razem zostanę znokautowany? Kto wie, kto wie… p.s. Demko opatrzone jest prostą acz ciekawą okładeczką. Coś w rodzaju obrazu przedstawiającego surrealistyczno-materialne rozdwojenie jaźni… oczywiście to tylko moja subiektywna interpreatcja.

SZTORM W ETERZE