Wywiad: Kryha o VOMIGOD / TARAN @ ETERNAL DEATH ZINE
Hell Kryha!!! Od razu zacznę z tzw. „grubej rury”. Jesteś gitarzystą death’owego VOMIGOD i blackowego TARAN. Który zespół jest dla Ciebie ważniejszy?
Kryha: Witam Wodzu! Rzeczywiście – z grubej rury, hehe. To trudne pytanie i właściwie nie powinienem na nie odpowiadać… Nie stopniuję w żaden sposób ważności któregoś z powyższych. Oba zespoły są dla mnie bardzo ważne, w obu nakurwianie sprawia mi nieopisaną satysfakcję! Struktura tych kapel, proces twórczy, przesłanie i wiele innych cech znacznie różni je od siebie. TARAN jest dla mnie duchowym spełnieniem, VOMIGOD to eskalacja wynaturzonych instynktów…
Kryha, patrząc na to, w jakich grasz kapelach, wykonujących odmienne rodzaje metalu, (chociaż kiedyś nikt na to nie zwracał uwagi) nasuwa mi się pytanie o Twoje inspiracje muzyczne. Jakie obecnie zespoły mają na Ciebie największy wpływ?
K: Jako odbiorca param się Metalem od ponad 10 lat. Bardzo wiele zespołów ma jakiś wpływ na moje muzyczne dokonania. Dobrze, że mówimy o wpływach tylko obecnych, bo jest tego trochę. Na dzień dzisiejszy kompletnie rozpierdala mnie austriacki BELPHEGOR z nowym albumem (i nie tylko), ciągle słucham TARAN, bo cholernie lubię ten materiał, hehe. DODHEIMSGARD czy GORGOROTH również nieczęsto opuszcza odtwarzacz. Większy wpływ mają na mnie kapele Black Metal, bo to jest mój nurt. Nie słucham w ogóle kapel gore/grind, jak bracia z VOMIGOD, choć niektóre są niezłe. Podoba mi się np. DYING FETUS, GORGASM i parę innych.
Czy poza metalem masz jeszcze jakieś pasje? Np. żużel, piłka nożna, czy jakaś literatura, filmy, obijanie się hehe?
K: Pytanie jak z pamiętnika, hahaha! Trzymam formę tłukąc setki kilometrów na moim zajebistym rowerze, z czego jestem znany w kręgu ZG SLAUGHTER i nie tylko, haha! Literatura – owszem. Podziwianie piękna natury leży w sferze moich wewnętrznych potrzeb. Zwiedzanie dawnych fortyfikacji, bunkrów jest zajebiste. Nie będę wymyślał tu „oryginalnych” list zainteresowań w stylu: „na co dzień zajmuję się wróżeniem z flaków a także fusów, mrocznymi stronami życia, śmierci i robienia na drutach, czy spędzaniem wielu dni na golasa w zimnej i mrocznej kaplicy cmentarnej w pobliskiej wsi”. Nie ostrzę też sobie kłów ani nie chłepczę krwi zajebanego kota. Swoje duchowe (i nie tylko rządze) spełniam w sposób dla mnie właściwy. A bycie „true”, to sfera osobista. Rozumieją to tylko pobratymcy z moich zespołów.
Właśnie jesteś świeżo po nagraniu debiutanckiego demo TARAN, więc bez problemu będziesz w stanie opowiedzieć jak wyglądał przebieg sesji nagraniowej, tym bardziej, że była ona dosyć krótka? Co Was tak do domów ciągnęło?
K: Nagrywaliśmy „na setkę” – ot co. Sesja przebiegała krótko, szybko i sprawnie. Było kilka skandali drobnych, hehe. No bo kiedy ich kurwa nie ma?? Przejechaliśmy kilkaset km i z marszu do studia. Było zajebiście! Warto było jechać przez pół Polski by to zrobić. Osiągnęliśmy zamierzony efekt.
Warszawskie DBX nie jest zbyt znanym studiem nagrań, czy możesz je w tym miejscu przedstawić i dlaczego akurat na nie padło? Przecież w Polsce jest sporo dobrych, mających pewną renomę studiów nagrań.
K: I właśnie DBX do nich należy. Wcale nie jest tak mało znane. Poza nami nagrywał tam THUNDERBOLT, CENTURION, SUNWHILL, SALTUS, LEGACY OF BLOOD i nie tylko. To bardzo dobre studio, świetnie wyposażone i przede wszystkim z zajebistym realizatorem, jakim jest Jacek Melnicki. Polecam je każdej kapeli metalowej, która chce naprawdę solidnie nagrać materiał.
Co spowodowało, że poza graniem w VOMIGOD, udzielasz się jeszcze w TARAN? Czyżbyś miał zbyt dużo wolnego czasu, czy może Twoim „marzeniem” było granie obskurnego Black metalu?
K: Raczej to drugie. I to zdecydowanie NIE jest tak, że poza VOMIGOD udzielam się „też” w TARAN! We mnie TARAN istniał zawsze. Razem z Ronve (wokal) stworzyliśmy tę niszczycielską machinę oblężniczą dużo wcześniej. Teraz nareszcie może ona właściwie funkcjonować. A to dzięki sformowaniu odpowiedniego składu. Straciliśmy przez to wiele czasu, użerając się z niekompetentnymi osobami. Dołączył do nas Venr (bas) oraz Lalbaoth (gary). Od razu powinniśmy wcielić ich do składu. Może wtedy TARAN uderzyłby wcześniej…
Jakie macie oczekiwania w związku z wydaniem „Storming the House of God”?
K: Szukamy wydawcy. A to ciężki temat. Coś zaczyna się dziać i są jakieś odzewy, ale ciągle czekamy. Niech plaga się szerzy. Byle dalej. Tego oczekujemy.
TARAN – machina oblężnicza używana w starożytności i średniowieczu do rozbijania bram i murów. Czy chcecie poprzez muzykę, teksty taranować, niszczyć chrześcijaństwo i wszystko, co się z tą religia wiąże, czy może coś zupełnie innego? Co dokładnie mieliście na myśli nadając kapeli taką nazwę i dlaczego zrezygnowaliście z FUNERAL MOON?
K: Poprzednią nazwę można uznać raczej za roboczą. Podobała mi się, ale teraz jest inaczej. Muzyka i jej przesłanie dużo bardziej kojarzy się z aktualną nazwą. TARAN to bardzo właściwe określenie dla naszej muzyki. Mówi samo za siebie: rozpierdolić bramę gównianej świątyni fałszywego boga!! wedrzeć się do środka i zarżnąć wszystkich drżących ze strachu, słabych obesrańców!!! Takie będą kolejne kroki podejmowane przez nas.
Praktycznie każdy z muzyków wchodzących w skład TARAN, gra w innym zespole. Ty w VOMIGOD, Ronve w EBOLA. Czy w związku z tym możemy liczyć na koncerty z udziałem TARAN i czy traktujecie ten twór jako typowy zespół, czy raczej projekt, w którym będziecie mogli grać muzykę, której nie gralibyście w swoich macierzystych zespołach?
K: Kurwa! Co za pytanie?! TARAN to żaden jebany projekt! To w pełni funkcjonujący zespół, grający regularne koncerty (kolejne są już w planach). Mamy na koncie gigi z THUNDERBOLT, INFERNAL WAR, BLOODTHIRST, BAPHOMETS THRONE, EBOLA. Nie ma żadnych kolizji, pierdolenia itp.! Wszyscy dobrze się dogadujemy, między kapelami istnieje zajebista więź. Trzymamy razem, wspieramy się i pomagamy sobie nawzajem. Tworzymy tu w Zielonej swoistą „scenę”: ZG SLAUGHTER. Jest to grupa ludzi grających (i nie tylko) w tutejszych kapelach. W najbliższym czasie gramy wspólny koncert w Z.G. EBOLA, VOMIGOD, GOATLORD, TARAN. To będzie rozkurwienie wszystkiego co stoi na drodze!!!
Kiedy w ogóle wpadliście na pomysł założenia TARAN i kto był głównym założycielem/pomysłodawcą?
K: Założyliśmy TARAN wraz z Ronve w 2002 roku w nieświętą Noc Walpurgii. Jednak niektóre zamysły (teksty, kompozycje) istniały już dużo wcześniej. Wreszcie nadszedł czas, w którym mogliśmy je objawić – nadać pożądaną formę i uderzyć z pełną siłą. Dążyliśmy do tego, by sformować solidny skład. Borykaliśmy się z tym przez czas istnienia FUNERAL MOON. Teraz wszystko jest na właściwej drodze. Podążamy więc nią.
Demo nagrywaliście w raptem 2 dni, a materiału wyszło aż około 27 minuty. Dobry wynik, czy nie za bardzo jesteście zapatrzeni na Nocturno Culto i Fenriza?
K: Hehe! no tak. DARKTHRONE to dobry przykład na to, że nie ma się co pierdolić! Trzeba nakurwiać i przeć do przodu! Zastanawiam się jaki sens ma jebanie się w studiu przez cholera wie ile czasu?! Bez pierdolenia! To jest METAL a nie „pitu-pitu”.
Wracając jeszcze do czasu trwania „Storming the House of God”, prawie pół godziny to sporo jak na demo, nie sądzisz? Dlaczego nagraliście aż tak długi stuff? Mnie on w ogóle nie męczy, słucha mi się tego zajebiście, ale rzadko materiały demo trwają po 30 minut. Ba niektóre albumy nawet tyle mnie mają, że podam w tym miejscu przykład ostatnich dzieł AZARATH czy WITCHMASTER.
K: Nie będę dyskutował na temat „długości materiałów”. Chuj mnie obchodzą jakieś normy czasowe. Napierdalasz co masz i koniec! „Storming…” to nie typowe demo. Jest dobrze nagrane i zawarte są na nim kompozycje, które w danym momencie chcieliśmy nagrać. A że to pierwszy materiał? Widać nie musi to być obskurne demo nagrane w piwnicy. Chcieliśmy mieć mocne, uderzające brzmienie. Miało napierdalać – efekt osiągnęliśmy. Chuj w dupę tym, co oczekiwali gównianego, amatorskiego brzmienia: bzyczenia gitar, pudła i wiadra zamiast garów, skrzeczenia staruchy zamiast siejącego nienawiść wokalu. Nikt nigdy nie powtórzy dokonań choćby DARKTHRONE, celowo obniżając jakość dźwięku. Brzmienie miało miażdżyć i miażdży! Poza tym – pamiętaj że to setka.
W rozmowach z innymi ludźmi na temat TARAN, często pada stwierdzenie, że gracie zajebiście, coś jak MARDUK? Czy jesteś dumny z takich stwierdzeń, czy raczej drażni Cię porównywanie Twojego zespołu do innych?
K: To raczej pochlebstwo – nie drażni mnie to. „Jak MARDUK” – to brzmi dumnie. Nie staraliśmy się osiągnąć takiego czy innego brzmienia, przyrównać się do czegoś. To jest TARAN. Nasze własne brzmienie. Nasz oryginalny styl.
„War against Christianity”, „Krwią zbryzgany nazareński bękart” te tytuły mówią same za siebie. Powiedz mi Kryha, co Cię najbardziej wkurwia w chrześcijaństwie?
K: Wszystko! To kurestwo nigdy nie powinno było zaistnieć! Mielibyśmy zupełnie inny świat – gdyby nie największe przekleństwo naszej cywilizacji. Walczymy i zawsze będziemy walczyć. A schyłek tej pierdolonej religii słabych jest bliski! Koniec z proklamacją hipokryzji. Nasze utwory zawsze będą rozgrzanym do białości, zajebistym gwoździem w tłustym dupsku kościoła. TARAN będzie z łatwością kruszył mury świątyni boga! Będzie deprawował wyznawców żydowskiego bękarta – niedołęgi! Koniec z panoszeniem się moralnej zgnilizny. Nie rozumiem tylko jak tępi ludzie mogą być tak kurewsko ślepi i naiwni. Srajcie na krzyż! ruchajcie „matkę boską” aż jej kręgosłup pęknie! niech chrystus ssie pałę kozłu i żre wasze fekalia!!!
Często na naszej rodzimej scenie spotyka się zazdrość zawiść, czy obgadywanie za plecami. Co sądzisz o ludziach, którzy zamiast zająć się swoimi sprawami wszędzie muszą włożyć swoje trzy grosze? Pomimo, że TARAN to młody zespół, to już Wam zazdroszczą. Na forum pewnego webzina można było przeczytać „wjazdy” na Wasz zespół.
K: Mam to gdzieś. Nie będę tego komentował. Pierdolę tą denną inwigilację. To są ujemne strony sceny BM. Nikt nie zniechęci nas do dalszego bluźnierstwa!
Obecnie daje się zauważyć jakby Black Metal się odradzał. Pojawiło się sporo ciekawych kapel. Jak oceniłbyś kondycję tego gatunku? Jakie zespoły z tego nurtu należą do Twoich faworytów?
K: Kondycja polskiej i nie tylko, sceny BM rzeczywiście znacznie poprawia się. Z kapel, które przychodzą mi teraz do głowy, warte uwagi są ARKONA, THUNDERBOLT, INFERNAL WAR, SZRON. Jest też kilka innych, o których aktualnie zapomniałem. Kto słucha ten wie.
Ostatnimi czasy, zauważyłem rodzącą się modę na wydawanie różnego rodzaju splitów. Co w ogóle myślisz o samej formie splitów i czy masz jakieś w swojej kolekcji, których często słuchasz? U mnie ostatnio często w odtwarzaczu gości split INFERNAL WAR / WARHEAD.
K: Żadna moda. Dobry sposób promowania zespołu, wspierania się. Bardzo lubię split ZYKLON-B – SWORDMASTER. Być może TARAN również zostanie wydany w formie splitu. Z kim, kiedy i jak – nie zdradzam jeszcze szczegółów. Jeśli chodzi o formę splitu, moim zdaniem istotne jest by właściwie dobrać kapele. Dobrze się tego słucha.
Ciągnąc dalej temat Splitów, to z VOMIGOD macie już na koncie koncertowy z, EBOLA, ale to nie jest Wasze oficjalne wydawnictwo. Czy myślicie, aby dzielić z kimś krążek? Jeśli tak to, jaka byłaby to kapela?
K: VOMIGOD być może wyda jakiś split. Coś tam się klei w przyszłości, ale nie wiem z kim. Zapytaj Radka, hehe. Ja jestem z tym do tyłu. Również szukamy wydawcy – niestety bezskutecznie jak dotychczas. Nigdy nic niewiadomo. Split z EBOLA to kompletne szaleństwo z jednego z naszych wspólnych koncertów w Gubinie. Nie zamierzamy tego w żaden sposób publikować – ze względu na jakość itp.
I tym sposobem przeszliśmy do Twojego pierwszego zespołu. Skąd pomysł na założenie kapeli deathowej, moim zdaniem grindującej? Czy dlatego, że jeszcze takowej w Zielonej Górze nie było? Kapeli Deathowej z tekstami w klimacie Gore.
K: Nie! Bez sensu byłoby uzupełnianie na siłę jakiegoś „ubytku”, nie sądzisz? Od zarania VG miało być brutalnym pierdonięciem, z tekstami o tematyce brutalnej. Czyli patologiczno-grind-gorowej, hehe. Twórcami tego chorego tworu byli Radek (wokal) i Pyrosh (bas/wokal). Początkowo (bardzo krótko) skład prezentował się inaczej: na gitarze grał Grzesiek (aktualnie noizzowo/industrialny TOTENHAUS). Po ok. miesiącu działalności kapeli ja dołączyłem do składu na drugiej gitarze. Zespół zaczął przeć na przód po ledwo utartej ścieżce. Po niedługim czasie było już nas czworo – tak jest do teraz i będzie zawsze.
Jak to jest z Waszymi tekstami. tzn. tytuły są w tematyce gore, ale nazwa(chociaż w małym stopniu – wymiotujący bóg) i Wasze poglądy są antychrześcijańskie. Czy w przyszłości zamierzacie trochę pobluźnić na instytucję kościoła? Czy wyrażanie nienawiści do religii pozostawiasz sobie dla TARAN?
K: Skąd możesz wiedzieć jakie są nasze poglądy?! a przynajmniej reszty zespołu? Nie będę sobie pozostawiał bluźnierstwa w stosunku do chrześcijańskiego kurestwa na tę, czy inną okazję! Są tak samo bezlitosne i konsekwentne w swej wymowności w jednym i drugim zespole. Różnica polega na tym, że warstwa tekstowa TARAN w pełni odpowiada moim poglądom. W VOMIGOD – niekoniecznie. Nie zupełnie identyfikuję się z tymi patologicznymi wizjami. Ale są brutalne i moja ich interpretacja świetnie pasuje, jako wymowna forma złamania pierdolonych chrześcijańskich standardów moralnych i „norm etycznych”. To jednak tylko moja wizja. Tak czy inaczej w jednym i drugim zespole teksty piszą wokaliści. Radek i Pyrosh rzygają o sprawach życiowych (jak twierdzą), a Ronve sieje piekielną, skomasowaną acz przemyślaną nienawiść skierowaną na Judeo-chrześcijańskie ścierwo. I nie jest to żadne jebane hobby, sport czy zabawa. Tak kurwa jest!
Dlaczego „C.R.C.” zakończyliście coverem „The Kill”? Czy dlatego, że ten utwór zajebiście pasował do całego dema, czy po prostu chcieliście oddać hołd NAPALM DEATH?
K: Hehe, po części jedno i drugie. Jest krótki, prosty i urywający jajca – jak VOMIGOD lubi! Poza tym to mały hołd w kierunku protoplastów gatunku. O fascynacje i szersze wypowiedzi na temat powyższych i im podobnych pytaj Terrorzłom’a (gary) lub resztę zespołu. Ja nie jestem zbyt kompetentny w dziedzinie. Oprócz tego mamy też kilka inny h ciekawych cover’ów: MORTICIAN „Zombie Apocalypse”, TERRORIZER „Fear of Napalm”, ULCEROUS PHLEGM „Consequence”, CARCASS „Genital Grinder”, MAYHEM „Chainsaw Gutsfuck” (moja inicjatywa, hehe).
Będąc jeszcze przy demo „C.R.C.”, to co oznacza ten skrót ?
K: To pomysł Pyrosha. CRC Code – Cyclic Redundancy Checksum Code, czyli w skrócie cykliczny kod kontroli nadmiarowej. Odbierając to wyrażenie dosłownie, chodzi o sprawdzanie nadmiaru (w naszym przypadku) ciała. Tekst do „CRC” jest o kolesiu, który odcina sobie różne części ciała i sprawdza kiedy stanie się to już rzeczywiście bolesne dla niego – taka mała jednorazowa próba swoich sił.
W jakim celu wymyśliliście sobie Human Error Rec.? Czy po to, żeby była jakaś wytwórnia na okładce demo, jak robią niektóre kapele, czy wiążecie z nią w przyszłości jakieś plany?
K: Nie my, tylko Radek i Pyrosh. Założyli to by wydać wyłącznie VOMIGOD. Żadnych dalekosiężnych planów. Jeśli nie znajdziemy jednanego wydawcy, to nowy materiał zostanie wydany pod tym właśnie szyldem. Promujemy go od jakiegoś czasu 3-utworowym cd. Całość zawiera 10 numerów. To żadna wytwórnia w gruncie rzeczy, ale chuj wie co strzeli do łba naszemu „menago”, hehe! Może w przyszłości zajmie się czymś podobnym. Np. na starość, napierdalając jakiś album MORTICIAN, kołysząc się w fotelu bujanym…
A propos krążącego w podziemiu „Promo 2004” – jak oceniasz okres pomiędzy „C.R.C.” a nowym stuffem?
K: To spora przepaść. Wiele się zmieniło, co zresztą słychać. Wybraliśmy wreszcie konkretne studio – „Metal Sound” ze świebodzina, prowadzone przez Polanda, który to nagrywał już min. WITCHMASTER, SUPREME LORD, MONASTERY i kilka innych. Przez ten czas, między kolejnymi materiałami pracowaliśmy sporo w sali prób, zagraliśmy od zajebania koncertów. Utorowaliśmy sobie jakąś drogę, wypracowaliśmy swój styl. Myślę, że jest on charakterystyczny i rozpoznawalny wręcz. W podobnym kierunku zmierzamy nadal i odnosimy na tym polu sukcesy.
Większość zespołów wypuszczając promo-tapes, ma w zanadrzu gotowy materiał na płytę, a utworami zamieszczonymi na tych promocyjnych cd-r chce zainteresować potencjalne wytwórnie. Czy w Waszym przypadku jest podobnie, tzn. czy macie już gotowy materiał i czy myślicie już nad wydaniem debiutanckiego, pełnowymiarowego krążka VOMIGOD? Jeśli tak, to, jaką wytwórnie byście najchętniej widzieli jako wydawcę, a może już wiecie, kto wyda Wasz debiut?
K: Jak wspomniałem wyżej, uprzedzając Twoje pytanie, szukamy cały czas. Było kilka ewentualnych propozycji, ale raczej niepoważnych i nietrwałych. Nadal czekamy. Jeśli nie ktoś inny, to będzie „Human Error” i tyle!
Na „Promo 2004” dalej podążacie drogą rozpoczętą na debiutanckim demo „C.R.C.”. Czy VOMIGOD zawsze będzie grał tylko taką muzykę? Czy myślisz, że jest możliwe, aby Wasza muzyka w przyszłości w jakiś sposób ewoluowała? Może w końcu zagrasz jakąś solówkę?
K: Buahahaha! widzę, że koledze się udzielił dowcip z „solówką”! To anegdota, znana wyłącznie przez ludzi z kręgu. Nie zamierzam grać solówek, hehe. To nie Blind Guardian, Hammerfall czy inny gejmetalowy band. Muzyka VOMIGOD może ewoluować co najwyżej w kierunku jeszcze większej brutalności i masywności brzmienia. Będziemy napierdalać jeszcze ostrzej, potężniej – tak by w jeszcze krótszym czasie pourywać wam łby!!!
W ostatnim pytaniu względem „C.RC.” użyłem sformułowania debiutanckie demo, ale chyba nie do końca jest to prawda, ponieważ za takowe wypada uznać Wasz koncert z Gubina z 2001r? A tak przy okazji, to czy w Gubinie jest aż taki zajebisty klimat do rejestrowania koncertów? Poza Wami, obiło mi się o uszy, że nagrany na kasetę koncert z tamtego miejsca, ma również DEMOGORGON (ten z Zielonej Góry).
K: Jasne, że z Zielonej Góry! Nie ma kurwa innego! A jeśli jakiś plagiator posiada tę samą nazwę co Zielonogórski DEMOGORGON, to niech ją jak najszybciej zmieni! Jest tylko jeden DEMOGORGON!! I nie chciejcie by stanął na waszej parszywej drodze. Graliśmy kilka razy razem i jestem z tych koncertów zajebiście zadowolony. Zawsze miażdżą i zawsze zakurwiają wszystkich. Kilka razy te koncerty miały miejsce właśnie w Gubinie (po niemieckiej jebanej stronie też). Tam gra się bardzo dobrze. Napieprzaliśmy tam już z 10 razy. Każdego roku odbywa się tam letni festiwal pod nazwą „Dark Side Of Island”. Jest dobry klimat, mamy tam kilku przyjaciół i fanów. Gubin właściwie już słynie z tych imprez metalowych. Nie chce mi się nawet wymieniać masy zespołów, które tam zagrały – lista jest jebitnie długa. Zarejestrowaliśmy tam kilka razy materiał „live”, bo nawet przystępnie brzmiał. Koleś, który nagłaśniał po prostu włączał „rec” no i szło. Potem dostawaliśmy w łapy CD czy tape’a.
Po wnikliwym przesłuchaniu Waszych koncertów z Gubina i przestudiowaniu ich okładek, znalazłem utwór, który nie znalazł się na „C.R.C.”. Mowa tu o „Syndrom dziewicy”. Dlaczego nie zamieściliście tego numeru na pierwszej demówce?
K: Jak moglibyśmy opuścić kultowy „Syndrom dziewicy”?! hehe! Na „C.R.C.” nagraliśmy też kilka innych kawałków, które ze względu na ich zjebanie i słabe brzmienie musieliśmy wyjebać. Znajdą się one na naszym najnowszym materiale. Czekajcie na jego wydanie! Nowe numery oczywiście też się tam znajdą.
W VOMIGOD jesteś jedyną osobą w składzie, która może pochwalić się bujną czupryną. Reszta jest ogolona na „kolano”. Czyżby byli fanami ANGEL CORPSE, a może do mycia włosów używali sławetnego szamponu „Samson”, (kto oglądał „Misia”, ten wie, o co biega)?
K: Buahaha! „bujna czupryna” – rzeczywiście zabawne. Gwiazdy zmieniły fryz i chuj! Mają do tego prawo, no nie?! Są extremalni aż do skóry głowy. A ja się będę czesał jak A. Hitler jak mi się zachce.
Wspominałeś mi jakiś czas temu (środek wakacji), że masz zamiar założyć zespół/projekt, w którym grałbyś, cyt. – „Thrash Fucking Metal” inspirowany SPODOM, the true MayheM, AURA NOIR, NOCTURNAL BREED”. Czy możesz powiedzieć o tym zespole/projekcie coś więcej? Masz już jakiś potencjalny skład? Kiedy planujesz nagrać debiutanckie demo? Jakieś koncerty? No i najważniejsze jak brzmi nazwa tego „tworu”? Po prostu wal wszystko, co wiesz!!!
K: Kurwa! Z Tobą trzeba uważać na słowa. Rzeczywiście tak powiedziałem – sądziłem, że w okresie letnim znajdę nieco czasu. Niestety tak nie było. Mam teraz dostatecznie dużo pracy z moimi zespołami. Nie będę więc zakładał niczego. Powtarzam: zakładał, hehe.
A teraz wytłumacz się, dlaczego mi się jeszcze nie pochwaliłeś, że wchodzisz w skład WARFIST i opowiedz coś więcej o tym zespole, bo coś mi się wydaje, że niewiele osób wie o istnieniu tej kapeli?
K: Hahaha! Skąd Ty bierzesz to info?? No niezłe doinformowanie! Wiedziałeś o tym pewnie wcześniej niż ja, co?? No właśnie – a propos pytania powyżej. Tak się złożyło, że Vulcano Fucker (EBOLA) z Terrorzłomem złożyli już jakiś czas temu kapelę thrash’ową w starym stylu. Mają już kilka kawałków i kto wie, może jakaś odsłona niebawem nastąpi. Jeśli chodzi o mnie, być może zasilę skład. Zresztą: jak to się stanie – będziesz wiedział na pewno.
Czy Wam w Zielonej Górze, to się zajebiście nudzi, bo praktycznie każdy metalowiec ma tam własną kapelę (albo i więcej, Twój przykład jest w tym miejscu najbardziej odpowiedni hehe)!?
K: Odpowiem krótko: METAL RULEZ!!! No i nie każdy (ma zespół). Jest pełno niewypałów z „wielkimi ambicjami”.
Album lub demo, którego zespołu zrobiło ostatnio na Tobie największe wrażenie, (tylko nie pisz mi, że TARAN hehe)?
K: Kurwa nie wiem! Nie słyszałem ostatnio niczego takiego. A przynajmniej niczego wartego uwagi. Nie słucham raczej takich rzeczy. Czasem coś się trafi przypadkiem. Jestem zwolennikiem sprawdzonych materiałów.
Dobra Kryha, to powiedz mi jeszcze, jakie są Twoje pierwsze wspomnienia związane z metalem? Które zespoły zostawiły niezatarte piętno w umyśle młodego K.?
K: Pamiętam jak w podstawówce metalowcy ganiali nas po boisku szkolnym i spuszczali wpierdol. Wszyscy gadali, że to „szataniści”, i że łapią gówniarzy po mieście, a potem wycinają żyletkami na twarzy kratki albo linie (w zależności od tego jakie miało się zeszyty w tornistrze). Nie zapomnę szoku jakiego doznałem w wieku 10 lat po usłyszeniu POISON. To były czasy, gdy Metal był „na topie”. Baliśmy się z koleżkami z osiedla wjazdów metalowców. Bezpiecznie było mieć takiego starszego kumpla w mieście, hehe. Na zadupiu , w którym mieszkałem ciężko było cokolwiek dostać. Pierwsze były dla mnie PESTILENCE, SEPULTURA, SLAYER, ASPHYX, MORGOTH, KREATOR, SAMAEL, MESSIAH, DEATH, OBITUARY, MORBID ANGEL i wiele innych, których w tym momencie nie pamiętam.
Nie myślałeś żeby zmienić imię? Krystian… Chrystian. Chyba kojarzy się jednoznacznie haha?
K: No tak, hehe. Traktuję to jako ironię. Cynizm. Wali mnie to! Imię jest OK.
No i na koniec jak Ci się pracuje w urzędzie gminy? Masz tam czas na słuchanie jedynej słusznej muzy, czy cały czas ostry zapierdol?
K: Haha! i może jeszcze znasz nazwisko panieńskie matki mojej kobiety?? Nigdy nie będę grał dla kasy. Pracuję i jestem z pracy zadowolony. Muza w biurze chodzi non-stop. Wszyscy tu wiedzą czego słucham i traktują to zjawisko jako coś egzotycznego.
No i tym sympatycznym akcentem doszliśmy do końca tego wywiadu. Dzięki za odpowiedzi i życzę powodzenia z zespołami i wytrwania w pracy w urzędzie hehe itd.
K: Dzięki Wodzu! Będziemy napierdalać do śmierci!! raczej waszej! Przychodźcie na koncerty i napierdalać banią dla Szatana!! ZG SLAUGHTER was rozjebie!!
Jak myślisz, dojdzie ktoś poza nami do końca tego wywiadu?
K: Nie wiem kurwa. Każdy jebany maniak powinien! Chwała Szatanowi!!!